Parafia Matki Bożej Różańcowej w Skoczowie

Niech Będzie Pochwalony Jezus Chrystus lub, jak mówimy w Tanzanii: Tumsifu Yesu Kristo!

 

Zobacz zdjęcia >>

 

 

Po raz kolejny mam okazję napisać kilka słów i przesłać moje podziękowania dla wszystkich Parafian z Parafii Matki Bożej Różańcowej w Skoczowie, za wielkie serce okazane w ostatnią niedzielę, obchodzoną w całym Kościele, jako Niedziela Misyjna. Z informacji, jaka dotarła do mnie od Ks. Marcina, wiem, że po raz kolejny w Waszej parafii przeprowadzona została akcja, z której cały dochód został przekazany na potrzeby mojej pracy misyjnej w Tanzanii, w Afryce Wschodniej. Wraz z wyrazami wdzięczności chciałem przekazać również garść informacji o swojej pracy w tym zakątku świata, gdzie przebywam od prawie czterech lat. Przede wszystkim chciałem napisać o wielkich zmianach, jakie zaszły w moim misyjnym życiu w ostatnim czasie. A są to zmiany dość znaczne.

Kiedy ostatni raz miałem okazję do Was pisać, byłem wikariuszem w parafii Shirati nad jeziorem Wiktorii, gdzie wraz z innym polskim misjonarzem, Księdzem Konradem Caputą, pracowałem wśród ludzi z plemienia o wdzięcznej nazwie Luo. W zasadzie od tamtego czasu nie zmieniło się tylko plemię, w którym pracuję.

W pierwszych dniach tego roku zostałem poproszony przez biskupa Diecezji Musoma o objęcie parafii o nazwie Tatwe pod wezwaniem Świętej Rodziny. A, że biskupowi nie wypada odmawiać, dokładnie od 10 lutego, kiedy odbyła się moja instalacja, jestem proboszczem w tejże parafii. Tatwe? A gdzie to w ogóle jest?

Tatwe to wioska tuż przy granicy z Kenią. Ale oczywiście, jak to na misjach bywa, parafia to nie tylko jedna wioska. Ale prawdę mówiąc sam dokładnie nie wiem, ile wiosek jest w mojej parafii. Wiem za to, ile kościołów liczy sobie moja parafia. Tutaj w Tanzanii każdy kościół w parafii, gdzie gromadzą się katolicy i gdzie sprawowana jest liturgia, nazywamy kigangiem. W parafii Tatwe takich kigang jest dokładnie dwadzieścia jeden. Inaczej mówiąc, do dyspozycji mam dwadzieścia jeden kościołów rozsianych na dość znacznym obszarze. Gdybym chciał przejechać z jednego końca mojej parafii na drugi, musiałbym odbyć pięćdziesięciokilometrową podróż, czyli prawie, jak ze Skoczowa do Andrychowa (gdzie zresztą się urodziłem). Jak na warunki misyjne nie jest to może zbyt wiele, ale w Polsce takie odległości na pewno robią wrażenie.

Jak już wspomniałem wcześniej pracuję wśród ludzi z plemienia luo, ale mam też kilka wiosek zamieszkiwanych przez plemię o nazwie bardzo bliskiej każdemu księdzu, a mianowicie jest to plemię kuria.

Sama praca to przede wszystkim obowiązki duszpasterskie niewiele różniące się od tych, jakie spełniają księża w Polsce. Przede wszystkim to odwiedzanie kigang, aby dać wiernym możliwość spowiedzi i uczestnictwa w Mszy św. Oczywiście ilość kościołów sprawia, że Msza św. niedzielna wypada w jednym miejscu mniej więcej raz na dwa miesiące, ale w miarę możliwości staram się odwiedzać kiganga także w ciągu tygodnia. Staram się także spotykać z tak zwanymi jumuiyami, czyli z małymi wspólnotami wiernych, na jakie podzielona jest cała parafia. W parafii Tatwe takich wspólnot jest sześćdziesiąt pięć. Na takie spotkanie składa się modlitwa, rozważanie Słowa Bożego i mafundisho mafupi, czyli krótka nauka na wybrany temat.

W pracy duszpasterskiej wspomaga mnie szesnastu świeckich katechistów. Można powiedzieć, że każdy z nich jest opiekunem duchowym w przydzielonym mu kigangu. Niektórzy z nich mają po dwa kiganga. Przede wszystkim zajmują się przygotowaniem katechumenów do przyjęcia chrztu lub pierwszej Komunii św. Także w niedzielę prowadzą w swoim kigangu nabożeństwo Słowa Bożego jeśli akurat nie ma Mszy św.

Oczywiście parafia to także grupy działające w jej obrębie. Jak w każdej parafii, także w Tatwe istnieje grupa ministrantów, spotykających się w każdą sobotę. Jest też grupa o nazwie wanawito, czyli tłumacząc na polski grupa powołaniowa (coś, jak nasza oaza).  Starsi parafianie gromadzą się w Straży Honorowej Najświętszego Serca Jezusowego, a także w licznych chórach, których w parafii jest… Sam nie wiem ile. Parafia to także biuro parafialne, gdzie proboszcz spotyka się z najprzeróżniejszymi problemami swoich owieczek, o których w Polsce księżom nawet się nie śniło, a o których można by napisać osobny list. Niektórzy parafianie to także tzw. viongozi, czyli liderzy poszczególnych kigang wybrani przez innych chrześcijan w wolnych i powszechnych wyborach. Można powiedzieć, że wszyscy oni tworzą tak zwaną radę parafialną, z którą spotykam się raz w miesiącu. Czasami spotkania są bardzo burzliwe, gdyż cała ta rada liczy sobie „tylko” 105 osób. Zadaniem proboszcza jest nad nimi zapanować.

Tak pokrótce wygląda sytuacja w mojej parafii Tatwe. W sumie cały czas jestem tutaj nowym księdzem, który uczy się nowej parafii i nowych ludzi, a ludzie uczą się nowego proboszcza. Zapomniałem jeszcze napisać o pewnej inicjatywie, która powoli rodzi się w naszej parafii, a która pewnie najbardziej zainteresuje Ks. Marcina. Zamierzamy stworzyć tak zwaną parafialną ligę piłkarską. W przeciwieństwie do Polski, na misjach całą ligę można stworzyć na jednej tylko parafii.

Na koniec jeszcze raz dziękuję wszystkim za pomoc. Szczególnie tym najbardziej zaangażowanym w tą akcję. Pozdrawiam wszystkich Parafian, wraz z Duszpasterzami i, jak Bóg pozwoli, do zobaczenia osobiście w przyszłym roku, kiedy to wypada mój urlop w Polsce. Szczęść Boże!


Newletter

Liturgia dnia

Kamera online

Msze święte

W niedziele i uroczystości:
7.30; 9.30; 11.30;
16.30 (19.00 od VI do VIII)

 

W święta zniesione:
7.00; 9.00; 17.00

 

Dni powszednie:
7.00; 17.00

Godziny urzędowania kancelarii:

PONIEDZIAŁEK –      8.00 – 9.00

WTOREK –               15.30 – 16.30

ŚRODA –                  18.00 – 19.00

CZWARTEK –            15.30 – 16.30

PIĄTEK –                  8.00 – 9.00

Mapa